czwartek, 26 lipca 2012

Niecałe trzy tygodnie do naszego epickiego roadtripa!!!!!!!! Na razie plan jest taki:

12 sierpnia ruszam w 21godzinna podróż autobusem przez stany do Pensylwanii, gdzie jest Tyler Hill i Filip ;) BILET JUŻ CZEKA U MNIE W PORTFELU ^^
potem z Tyler Hill do Bostonu
z Bostonu do Philadephi
z Philadelphi do Washington D.C.
z W.D.C. do Miami
z Miami na Key West
z Key Westu na Everglades
i na koniec tydzień w Nowym Yorku

Dni już odliczam, bo, tak samo jak Filip, czuję, że każdy wydaje się całkowicie podobny do siebie z perspektywy całego pobytu tu. Tylko wycieczki ratują sytuację ;) a tak to 9-19 w pracy. W przerwie po lunchu jesteśmy tak wykończone, że nic tylko łóżko i chilling przez godzinę. Ostatnio zaczęłyśmy leżeć plackiem na słońcu, ale tu nie da się dłużej niż 20min. I moja biała cera aż razi w oczy! A po pracy to main camp (gdzie ja pracuję) jest opustoszały, bo dzieciaki a to jeżdżą konno, na motorach, wspinają się po linach. I tak to włóczymy się z Rosjankami, dajemy odpocząć naszym jeszcze nie tak spasionym ciałkom w jeziorze i łapiemy ostatnie promienie słońca.
Dla zabicia nudy znalazłyśmy sobie z Aryuną nową pasję :) Bransoletki z muliny. Na razie jesteśmy na etapie super zaawansowanego początku.

Jeśli chodzi o wycieczki. Ostatnio byliśmy w wiosce Amiszów. To taka śmieszna społeczność, która nadal myśli, że panuje u nas średniowiecze oO totalny odlot. Oczywiście pewnie każdy wie co to i tylko ja taka zacofana byłam, że zrobiło to na mnie jakieś większe wrażenie. Komu nie opowiadałam o tym to każdy reagował w ten sposób: "aaaaaa no wiem kim oni są". Ale to bardzo sympatyczni ludzie, jeżdżą wozami konnymi, mają parkingi dla koni jak z westernu ^^ z takimi płotkiem z wodą dla koni, a na ulicach trzeba uważać na śmierdzące miny. I dodatkowo robią przepyszne lody śmietankowe, które świetnie pasują do polewy truskawkowej, czekoladowej, posypki owocowej i płatków w stylu Kangoo Pychota ;) Ciekawe o nich jest również to, że w wieku 16 lat każdy Amisz ma szansę przez rok poznać "prawdziwy groźny świat". I po roku decyduje (a decyzja jest nieodwołalna) czy na zawsze porzuci rodzinę i wyrzeknie się swoich korzeni, a rodzina o nim zapomni, czy jednak zostanie przy mamusi. Długo o tym rozmawialiśmy i w sumie to takie trochę naciągane. Bo jaki nastolatek w wieku 16 lat potrafi sam zadbać o siebie, zarobić pieniądze, mądrze gospodarować nimi i normalnie funkcjonować w świecie, który zawsze był przedstawiany jako "ten inny". To trochę tak jakby rodzina specjalnie chciała przestraszyć nastolatka, aby wrócił do domu. Ale to tylko nasze śmiałe wnioski na podstawie kilku zasłyszanych informacji.  Na zdjęciu jest Tuyana, ale widać też dobrze zaparkowany wóz konny i typowego Amisza. Oni tu wyglądają jak z "Dr. Quinn"



I kolejna wycieczka to po prostu shopping. Taki totalnie cały dzień w centrum handlowym. A właściwie trzech różnych. Ale sukienka na bankiet firmowy - jest. Buty do sukienki - są. Skromna biżuteria - jest. Bo nam się szykuje w przedostatni weekend tutaj bankiet dla staffu. Nagroda za dobrą pracę i mile spędzony czas. Całość odbędzie się na statku (no raczej stateczku) i trzeba się generalnie odstrzelić ;) czyli to, na co nie mamy czasu wcale w ciągu tygodnia i to za czym każda dziewczyna już skrycie tęskni. Właściwie przyzwyczaiłam się już do śmierdzenia jak frytkownica, do loków zabitych przez chustkę na głowie i dużej ilości niezidentyfikowanych kolorowych plam na moich trampkach oO mimo to moje serduszko tęskni za "dziewczęcymi sprawami" ;p

Był też rejs "Dixi". To ten stateczek, na którym będzie bankiet. W normalnych godzinach pracy kursuje on po naszym tutejszym jeziorze Tippicanoe. Trwało to półtorej godziny i zanosiło się na nudę, ale w rzeczywistości bawiliśmy się świetnie :) Właściwie jak o tym myślę, to nic specjalnego się tam nie działo. Po prostu cieszyliśmy się sobą. I to było tuż przed 4 lipca, a tu ludzie wariują na punkcie flagi amerykańskiej i wszelkich dekoracji z tym motywem, więc przy okazji oglądaliśmy jak na żywo wyglądają domy dzień przed chyba najważniejszym świętem tu.

I na koniec z moich kuchennych rewolucji. Kto z was wie, że zupa również może wykipic?! Tak. Dokładnie jak mleko! Zwłaszcza jak to jest 40 litrów zupy^^ To wszystko dlatego, że miałam zrobić ją "supergorącą".

PRZED

 PO

I największa zmiana w pracy. Od trzech tygodni jest z nami Anelia z Jamaicy. Na zdjęciu Pam, jej przecudowny tort urodzinowy i Anelia. To ta czarna ^^